Każdy początek ma swój koniec, by każdy koniec mógł być na powrót
Każdy początek ma swój koniec, by każdy koniec mógł być na powrót początkiem.
Ostatnio mam nie
przyjemność widzieć wiele rozstań ludzi, którzy byli sobie
bliscy przez tak wiele lat. Nie wiem z czego to wynika, ale jeśli
tak jest lepiej, to nie mam zamiaru protestować.
Ja rozstania ostatnio
żadnego nie przeżyłem...w realnym świecie...
- Czy płakałabyś
gdybym odszedł?
- Co to w ogóle za
pytanie? Oczywiście żebym tęskniła – oburzyła się. -
Brakowałoby mi Twych oczu spoglądających na mą twarz o poranku,
gdy moje jeszcze brodzą we śnie. Brakowałoby mi dotyku Twych
dłoni, gładzących me piersi, z uwielbieniem, a nie pożądaniem
niczym zwierzęce, nie rozumiejącego piękna ciała.
- Przestań! - przerwał
jej gwałtownie. - Nie mów tak!
- Jak nie mam mówić,
skoro słowa te czuje. Chce je wypowiedzieć na głos, by odbite od
świata, echem do mnie wróciły, sił mi dodały.
- Ale...ale ja nie
zasługuje – podniósł się z fotela, odłożył nalaną
wcześniej whisky i podszedł do okna. - Nie zasługuje na Twe
myśli, na Twe utęsknienie gdy spóźniam się z pracy, kiedy w
ręku trzymasz telefon niczym kamień rozpalony, odkładany i
podnoszony co minutę, co sekundę. Nie jestem już tym, komu
powiedziałaś tak. Komu drzwi w zimowy wieczór otworzyłaś, nie
zważając na chłód mogący wtargnąć do mieszkania bez
proszenia. Kołatałem, a Ty otwarłaś. Bez uprzedzeń. Z nadzieją
na lepsze. Ale ja już nie jestem tym, kim przedstawiłem Ci się u
początków mej z Twoją znajomości.
- Co chcesz przez to
powiedzieć? - zdumiała się, a łzy niczym fale oceanu cisnęły
się do jej oczu. - Tylko mi nie mów, że to nie moja, a Twoja jest
wina. I tak nie uwierzę.
- Kiedy
to prawda. To ja się zmieniłem. To ja zbyt często oddawałem swe
serce pod opiekę długowłosych aniołów. Zbyt często, zbyt
intensywnie zapominałem o Twym istnieniu. A teraz, ja nie potrafię
Ci spojrzeć w oczy. Moje sumienie, tak obłąkane, spokoju mi
zaznać nie daje. Ich imiona Alicja, Nicola...
- Zamilcz!
Nie chce tego słuchać... - łkała
- Kiedy
zobacz jakim jest naprawdę. Dobrym mnie zrodzono, a grzesznym
pochowają. Z serc zranionych, złamanych rozliczony będę. Na
sądzie nie pozwolę zabrać Ci głosu w mej obronie. Jednak
usprawiedliwienia szukam. Starałem się, nie pozwalałem łatwo
poddać się złu tkwiącemu w mej duszy.
- Nie
jesteś zły – przytuliła w myślach kogoś, teraz tak obcego.
Wydawało się jej bowiem, że zna człowieka z którym
przeprowadziła tyle cudownych rozmów, przy akompaniamencie wina,
tak starego, jakby chciała, by ich związek kiedyś był. - Nie
jesteś zły – powtórzyła.
- A
dobrym byś mnie nazwała? Więc skoro na przymiot dobra z Twych ust
nie zasługuję, to czym więcej, jak czymś złym jestem?
- Jaką
miarą swą nikczemność mierzysz? Ja od 3 minut nie przestałam
Cię kochać, a i zła w Tobie nie widzę. I wiem, że póki uczucie
we mnie goreć będzie, to go nie ujrzę. Nie dlatego, że nie chcę,
ale dlatego, że nie potrafię. Miłość mnie zwiodła. Słodki
narkotyku odurzaj mnie wciąż od nowa. Uczucie którym pałam do
Ciebie jest niczym ściana murowana wspomnieniami, stojąca przed
trzeźwo patrzącymi źrenicami...
początkiem.
Ostatnio mam nie
przyjemność widzieć wiele rozstań ludzi, którzy byli sobie
bliscy przez tak wiele lat. Nie wiem z czego to wynika, ale jeśli
tak jest lepiej, to nie mam zamiaru protestować.
Ja rozstania ostatnio
żadnego nie przeżyłem...w realnym świecie...
- Czy płakałabyś
gdybym odszedł?
- Co to w ogóle za
pytanie? Oczywiście żebym tęskniła – oburzyła się. -
Brakowałoby mi Twych oczu spoglądających na mą twarz o poranku,
gdy moje jeszcze brodzą we śnie. Brakowałoby mi dotyku Twych
dłoni, gładzących me piersi, z uwielbieniem, a nie pożądaniem
niczym zwierzęce, nie rozumiejącego piękna ciała.
- Przestań! - przerwał
jej gwałtownie. - Nie mów tak!
- Jak nie mam mówić,
skoro słowa te czuje. Chce je wypowiedzieć na głos, by odbite od
świata, echem do mnie wróciły, sił mi dodały.
- Ale...ale ja nie
zasługuje – podniósł się z fotela, odłożył nalaną
wcześniej whisky i podszedł do okna. - Nie zasługuje na Twe
myśli, na Twe utęsknienie gdy spóźniam się z pracy, kiedy w
ręku trzymasz telefon niczym kamień rozpalony, odkładany i
podnoszony co minutę, co sekundę. Nie jestem już tym, komu
powiedziałaś tak. Komu drzwi w zimowy wieczór otworzyłaś, nie
zważając na chłód mogący wtargnąć do mieszkania bez
proszenia. Kołatałem, a Ty otwarłaś. Bez uprzedzeń. Z nadzieją
na lepsze. Ale ja już nie jestem tym, kim przedstawiłem Ci się u
początków mej z Twoją znajomości.
- Co chcesz przez to
powiedzieć? - zdumiała się, a łzy niczym fale oceanu cisnęły
się do jej oczu. - Tylko mi nie mów, że to nie moja, a Twoja jest
wina. I tak nie uwierzę.
- Kiedy
to prawda. To ja się zmieniłem. To ja zbyt często oddawałem swe
serce pod opiekę długowłosych aniołów. Zbyt często, zbyt
intensywnie zapominałem o Twym istnieniu. A teraz, ja nie potrafię
Ci spojrzeć w oczy. Moje sumienie, tak obłąkane, spokoju mi
zaznać nie daje. Ich imiona Alicja, Nicola...
- Zamilcz!
Nie chce tego słuchać... - łkała
- Kiedy
zobacz jakim jest naprawdę. Dobrym mnie zrodzono, a grzesznym
pochowają. Z serc zranionych, złamanych rozliczony będę. Na
sądzie nie pozwolę zabrać Ci głosu w mej obronie. Jednak
usprawiedliwienia szukam. Starałem się, nie pozwalałem łatwo
poddać się złu tkwiącemu w mej duszy.
- Nie
jesteś zły – przytuliła w myślach kogoś, teraz tak obcego.
Wydawało się jej bowiem, że zna człowieka z którym
przeprowadziła tyle cudownych rozmów, przy akompaniamencie wina,
tak starego, jakby chciała, by ich związek kiedyś był. - Nie
jesteś zły – powtórzyła.
- A
dobrym byś mnie nazwała? Więc skoro na przymiot dobra z Twych ust
nie zasługuję, to czym więcej, jak czymś złym jestem?
- Jaką
miarą swą nikczemność mierzysz? Ja od 3 minut nie przestałam
Cię kochać, a i zła w Tobie nie widzę. I wiem, że póki uczucie
we mnie goreć będzie, to go nie ujrzę. Nie dlatego, że nie chcę,
ale dlatego, że nie potrafię. Miłość mnie zwiodła. Słodki
narkotyku odurzaj mnie wciąż od nowa. Uczucie którym pałam do
Ciebie jest niczym ściana murowana wspomnieniami, stojąca przed
trzeźwo patrzącymi źrenicami...
Nuk ka ende komente.
Lini komentin tuaj, filloni diskutimin!